Dres czy Legginsy ….
Pytacie mnie w listach, czy również należę do kobiet, które lubią sezonowe promocję?
Skłamałabym, gdybym napisała, że nie. Nic się wtedy nie liczy, jest tylko wielki szał zakupów. Pana w niebieskiej koszuli, pierwszy raz spotkałam w popularnym szczecińskim sklepie dla biegaczy. Jego atletyczna sylwetka rzuciła mi się w oczy. Hmmm… pomyślałam, co on tu robi. O jejku, kupuje pas na bidony! On biega? Nie! Może jednak? Nie, nie wierze, niemożliwe. Jak on może przebiec choćby 5 km?
Kątem oka zerknęłam i zobaczyłam, że tajemniczy mężczyzna, jest naprawdę dobrze zbudowany. Mocny tors, brzuch, ramiona. Ten gość musi mieć również problemy z kupieniem koszulki biegowej!
Mój wzrok dokonał oceny dolnej części ciała. Co za mięśnie czworogłowe. Fju, fju jak to zwykł komentować wróbel Ćwirek. Dres czy legginsy biegowe? Ciekawe, w czym może biegać taki bywalec siłowni?
Nadmienię drogie panie, że oczywiście jak to my kobietki, przez te pare minut zdążyłam zauważyć niedopięte guziki koszuli. Pewnie dlatego, że producenci nie robią koszul o tak szerokim torsie. Widać, że dobre marki nie przywidują tak atletycznych rozmiarów.
Tak panowie! My kobiety pochodzimy z Wenus i przed nami nic się nie da ukryć. Zawsze znajdziemy coś, czego wy nie odkryjecie stojąc długo przed lustrem, nawet szykując się na randkę.
Krok po kroku zaczęłam szukać informacji kim jest tajemniczy pan w niebieskiej koszuli.
Łukasz Plewnia znany jako Tigy
Skoro mam roztrenowanie i nie powinnam biegać, postanowiłam zużyć energię na siłowni, w której można spotkać Łukasza.
Moją pierwszą wizytę w siłowni zaczęłam od przeprowadzenia wywiadu.
Łukaszu, czym zajmujesz się na codzień?
Codzienność to pasja, siła, motywacja, radość realizacji swoich marzeń zawarta w pracy z ludźmi. Brzmi dobrze? Jako trener osobisty przybliżam swoim podopiecznym wizję spełnienia, osiągnięcia tego wszystkiego czego od swojego ciała oczekują. Pamiętając o tym, że nie tylko fizyczność jest ważna. Ciało i umysł tworzy nierozerwalną całość. Coachinguję jak to teraz modnym się stało nazywać, naprowadzając do tworzenia swojego życia lepszym, przy pomocy samych siebie. Zajmuje się także produkcją filmów edukacyjnych „120 sekund z Tigy’m” wspólnie ze swoją narzeczoną. W wolnym czasie kształtuję siebie – aktywnością fizyczną i mentalną.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z kulturystyką?
Przygoda, tak najlepiej to słowo oddaje sens tej historii. Poszukiwałem przez lata, poprzez różnorodność wyborów dyscyplin, czegoś wyjątkowego co sprawi że poczuję to magiczne „wow”. Tata umożliwiał mi podążanie w tym kierunku, wspierając i motywując, także uświadamiał przyszłego adepta ciężarów własnym treningiem domatora. Zacząłem tak samo, w domu. Po pewnym czasie chciałem iść dalej, wybrałem się więc z kolegą na siłownie przy torze kolarskim. Dostrzeżony przez kolegów „Ej ty, jesteś nawet dość silny, masz warunki chłopaku”, postanowiłem pozostać na chwilkę dłużej, będzie teraz 26 rok.
Jak łączysz swoje treningi z pracą zawodową?
Spełnieniem marzeń jest robić to co się kocha i móc zarażać tym uczuciem innych. Swoje treningi staram się popełniać rano, zaraz po podopiecznych, którym się spieszyło najbardziej do pracy. Następnym etapem jest celebracja „mojego workout’u” że pochwalę się znajmością angielskiego. Po przerwie obiadowej zajmuję się ponownie ludźmi, którzy już po pracy mogli się oddać w moje ręce.
Z taką budową ciała co myślisz o sobie, gdy spoglądasz w lustro w trakcie treningu?
Jak u Ciebie z samodyscypliną ?
Sport na przestrzeni lat wypracował mechanizm działania porównywalny z maszyną. To kwestia ustalenia priorytetów i umiejętnego planowania czasu. Problematycznym jest aby nie popaść w skrajność. Mieć możliwość dystansowania się od swoich wymagań jakie sam sobie stawiam, ponieważ są także inne piękne rzeczy w życiu, których nie wolno pominąć.
Nie wyglądasz Łukaszu na takiego, który odżywia się zupkami chińskimi oraz piwem?
Tak, w dużej mierze wizualizujemy na zewnątrz to czym się odżywiamy do wewnątrz. Im bardziej szanujemy ciało, tym bardziej staramy się o nim dowiedzieć, sprostać wymaganiom, dać tylko to co najlepsze. Jestem zwolennikiem sytuacji, kiedy to ciało tworzy spójną całość z tym co sobą reprezentujemy, w wielu aspektach, nie tylko sportowych. Swoją drogą, kto je zupki chińskie z Radomia i popija piwem?
Ile kilogramów potrzebujesz dziennie, żeby nakarmić wszystkie swoje mięśnie?
Czy również uległeś modzie ostatnich lat – bieganiu?
Bieganie daje mi ….
Lekki jogging po ciężkim treningu, czy raczej 5 km w mocnym tempie?
Widziałem, że pracujesz razem ze swoją narzeczoną, czy to nie utrudnia Ci pracy?
A propos mody biegowej. Koszulki – jaki rozmiar nosisz?
Legginsy czy jednak dres?
Podpuszczasz mnie, chcesz się założyć?
Pewnie założysz, ale wyglądałbyś jak Pudzianowski przebrany za Shreka w Tańcu Gwiazdami, a może nawet lepiej. Jednego jestem pewna, Robin Hood w rajtuzach dostałby kompleksów na Twój widok.
Pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, a teraz odpowiedz mi na pytanie. Czy kulturysta jest w stanie przebiec półmaraton?
Wybieram się w kwietniu na półmaraton do Wiednia. Dasz się namówić?
Prowadzisz videobloga jak zdrowo i bezpiecznie ćwiczyć. Co skłoniło Cię do podjęcia tak syzyfowego wyzwania?
Czy twój tatuaż ma jakiś przekaz ?
Czy na zakończenie wywiadu jako trener możesz pokazać pare ćwiczeń na wzmocnienie nóg dla szczecińskich biegaczy?
Serdecznie dziękuję Ci za udzielenie wywiadu dla SZCZECINBIEGA.PL
Adriana Łogiewa